Przedstawione poniżej teksty pochodzą ze szczegółowego protokółu badań przeprowadzonego w Charłupi Małej w 1785 roku przez specjalnie delegowaną komisję biskupią. Własnąręczne urzędowe akta działających w tej sprawie osób są dotąd zachowane. Pisownia i składnia tekstu zachowana.
Pierwszy świadek. Szlachetna Franciszka Starzecka panna z dóbr Ostrów 26 lat. Spowiadała sie w świętko Niepokalanego Poczęcia Matki bożej. Zasady wiary zna, przysięgę wykonała i zeznaje w ten sposób: Oczy mię ciężko i nieznośnie tak zbolały, iż na jedno łuszczka się przyrzuciła i ten ból zaczął się w Maju po święcie Św. Stanisława Bpa czwartego dnia i ten ból trwał do dnia Św. Tekli, w tym bólu ofiarowałam się do Najśw. Maryi Panny w kościele mniejszej Charłupi, w Wielkim Ołtarzu w Obrazie zostającej, pieszo, i zaraz bólu zmniejszenie uznałam; przyszedłszy więc do kościoła wyrażonego pieszo dałam na Mszę Św., aby się przed Obrazem Najśw. Maryi Panny odprawiła, i zaraz uznałam zdrowe oczy, i zdrowam po Mszy Św. wysłuchanej do domu powróciła, i dotychczas z łaski Najśw. Maryi Panny na też oczy od tego czasu zdrowa zostaję.
Drugi świadek. Szlachetna Pani Elżbieta Suchorska, wdowa po Józefie Suchorskim, lat 60, spowiadała się w Matkę Boską Gromniczną, zasady wiary zna, złożyła przysięgę, zeznaje w ten sposób: Córka moja własna małżonka Imci Pana Zieleniewskiego w Grądach mieszkająca w parafii Kamionackiej, będąc przez rok cały na febrę, i z córką swą Teklą pięć lat mającą ustawicznie chorowitą, do której to wymówiła słowa: Córko moja kochana, ciężko mię choroba dręczy, ale słyszysz, jak wielkich dobrodziejstw ludzie udający sie do Najśw. Maryi Panny w kościele mniejszej Charłupi wyrażonym doznają, więc pójdźmy pieszą i z tą maleńką dzieciną do Charłupskiego kościoła tej Najśw. Maryi Panny; i tak poszedłszy za córką i wnuczką swoją pieszo, prosiliśmy o Mszę Św. Imci X. Proboszcza, podczas której odprawowania się córka krzyżem leżała, której i Teklusia tej pobozności dopomagała, a ja rzewliwie płacząc prosiłam o zdrowie, zaraz doznałam cudów Najśw. Maryi Panny, bo córka moja i z Teklusią wnuczką moją zaraz uzdrowiona i tak przykra febra ustała i od tego czasu nie napastowała.
Też Jejmość Pani Elżbieta Suchorska widziała oczyma swemi, jak podczas powodzi rzeki Warty Imci Pan stanisław Dziubałtowski jadąc czółnem do domu swego, bystrością wody z czółna wyrzucony, którego natychmiast czółno przykrywszy nam od oczu zakryło, zaczęliśmy wszyscy na brzegu rzeki stojąc z płaczem wołać do Najśw. Maryi Panny w obrazie w kościele Małej Charłupi zostającej o ratunek, a tegoż p. St. Dziubałowskiego woda pędem swoim niosła, któremu tylko gębę z wody widać było, wezwał jednak tenże Pan Stanisław Najśw. Maryi Panny Charłupskiej na ratunek, i tak cudownym sposobem do brzegu wyprowadzony, – Imci Pan Jan Chmieliński właściciel części dóbr Grądów, 24 lat, wyspowiadany w Ś-to MBGromnicznej widział nieszczęście Imci Pana Dziubałowskiego, podczas powodzi rzeki Warty tonącego i tak zeznaje: wołałem do Najśw. Maryi Panny Charłupskiej z nieszczęścia o ratunek pana Dziubałowskiego i ten z głębokiej wody wybijając się zawołał Najśw. Maryo Panno Charłupska raruj mię, i tak cudownym sposobem dostał się do brzegu.
Trzeci Świadek pracowity Walenty Górny lat 35, spowiadany na Wielkanoc, znający zasady wiary, zaprzysiężony, zeznaje tak. Miewałem wielką chorobę : w tej opuchłem, ofiarowałem się z wielką ufnością io Najśw. Maryi Panny Charłupskiej i zaraz zaczęła ustawać choroba, przywieziono mię do kościoła parafialnego mniejszej Charłupi i Mszę Sw. zakupiwszy zacząłem krzyżem leżeć, lecz dla ciężkiej choroby długo leżeć nie mogłem, alem klęczący Mszy Sw. dosłuchał, natychmiast puchlizna spadła i do zdrowiam pierwszego przyszedł, tak, że i teraz wielkiej choroby nie miewam. Ja wyrażony wyżej Jan Chmieiński byłem przy tym wszystkim Walentego Górnego, że był opuchły tak, że się skóra tak świeciła jak bania i jak się udał do Najśw. Mar. Panny Charłupskiej, tak zaraz puchlizna maleć poczęła i tu w kościele podczas Mszy Św. znacznie zmalała, zdrowszy io domu powrócił i w tygodniu do pierwszego zdrowia przyszedł.
Czwarty Świadek Alexander Muszeński Kościoła parafialnego w Wąkłczewie organista, lat 29, w wigilię Sw. Tomasza Apost. wyspowiadany, zaprzysiężony, zeznaje w ten sposób. Ja ciężko zachorowawszy prawie bez żadnej przytomności leżałem przez półtory niedzieli, nawet i apetyt utraciłem do jadła, zmysły mię odchodziły. Żona moja stojąc smutna nademną przy łóżku temi napomniała mię słowami. 'Alexander wiesz, że obraz Najśw. Mar, Panny w kościele mniejszej Charłupi jest cudowny, bo ludzie doznają wielkich cudów, więc ofiaruj się, a ta Matka Najświętsza pocieszy cię; na te słowa jakoby ze snu zbudzony wezwawszy westchnąłem do Matki Najśw. mówiąc tak: Matko Najśw. pociesz mię w tej chorobie mojej, a ja ofiaruję się pieszo drogę do kościoła Charłupskiego. Gdym to uczynił propositum, zaraz czułem dostatecznie, jakoby upał przez skórę ze mnie całego wychodził i w kwadrans siadłem swoją mocą w łóżku, a potem w pół kwadransa wstałem z łóżka i o swojej mocy chodziłem, alem apetytu do jadła żadnego niemiał, a że to się przed świętami Boż. Narodź, działo w roku 1783, więc w służbie zostając kościelnej, nie mogłem obiecanej drogi zaraz wykonać, nazajutrz i przez Święta insze chodziłem i grałem w kościele na chórze, dopiero w ostatnie święto po odprawionych nieszporach z żoną moją ciężarną wyszliśmy pieszo, ale natenczas śliska droga była, więc żona moja kilka razy na wznak upadła i tym zostaliśmy mocno zatrwożeni oboje, jednak przedsięwziętej drogi nie odstąpiliśmy pokładając mocną ufność w tej Najśw. Maryi Pannie i tu szczęśliwie do Kościoła mniejszej Charłupi przyszedłszy spowiedź świętą odprawiliśmy i Najśw. Komunją przyjęliśmy, jam grał Mszą Św. a żona moja słuchała klęczący którą W-ny ks. Kłossowski Kanonik odprawiał przed Obrazem Najśw. Mar. Panny w wielk. ołtarzu zostającej, po tym nabożeństwie z kościoła zdrowym wyszedł i dopiero apetyt do jadła przystąpił i żona na tak ciężkie upadnienie nie chorowała, zdrowośmy powrócili do domu. Będąc ja z tak wielkiej łaski uradowany, w domu obiecałem jeszcze nawiedzić tenże Obraz Najśw, Mar, Panny ażem obietnicę odwłóczył więcej jak pół roku zacząłem też zapadać często w chorobę tak, żem się zaledwie z Warty miasteczka do domu powrócił. Znowu żona moja przypomniała mi uczynioną do Najśw, Mar. Panny obietnicę, więc w samą Najśw. P. Śnieżną do Kościoła Charłupskiego przybywszy z żoną odprawiwszy spowiedź i po wysłuchaniu Mszy Św. szczęśliwie do domu wrócili.
Piąty Świadek Marjanna Stangretówna panna z miasta Sieradza 25 lat dziś spowiadana, prawdy wiary zna, zaprzysiężona zeznaje. Rodzice mię odumarli młodoletnią, po których z tego świata zejściu zapadłszy na ręce i nogi ustawicznie przez wszystkie lata w chorobie zostawałam tak, że i robić żadnej roboty nie mogłam bo częstokroć i chodzić nie mogłam, na ostatku ostatnim kalictwem ślepotą na oko jedno zapadłam, bo drugie w młodości wybite; dręczyła mię choroba, a ślepota najwięcej martwiła, bo bez wodza ani do Kościoła wynijść nie mogłam. W nocy roku 1780 przed Świętem Wszystkich Świętych przez sen widziałam Obraz Najśw. Mar. Panny, obudziwszy się ze snu zaczęłam mieć pragnienie iść do tutejszego Kościoła mniejszej Charłupi i rzewliwie płakałam na to, iż ani chodzić dostatecznie ani widzieć świata nie mogłam, prosiłam niejednego o poprowadzenie, ale się żaden podjąć nie chciał, bo każdy mówił i sądził mówiąc, iż niepodobna zaprowadzić; w tem moim pragnieniu przyszedł nieznajomy ubogi, któremu dawszy trochę kaszy prosząc aby mię do tego kościoła zaprowadził, ten wziąwszy mię za rękę prowadził mię, a ja jako tylko mogłam szłam w upragnioną podróż i kilka razy upadałam na ziemię w tej podróży, przyprowadziwszy mię niewidomą uproszony przewodnik na cmentarz tutejszego Kościoła, przejrzałam i obaczyłam drzwi kościelne, przewodnik tu odemnie odstąpiwszy więcej go nie widziałam, weszłam sama do Kościoła podczas kazania i z pociechą oglądałam Obraz Najśw. Mar. Panny, Spowiedź odprawiwszy i Pana Jezusa przyjąwszy zdrowam powróciła do domu tak, że już od tych czas pracuję sobie na wyżywienie i przyodziewek, żadnej nie cierpię choroby odtąd.
Szósty Świadek Katarzyna pracowitego półkmiecia z dóbr Małków parafji Warckiej żona, lat 30, spowiadana w Święto Narodzenia Najśw. Maryi Panny, początki wiary zna, zaprzysięgła zeznaje. Ciężką i prawie nieznośną miewałam febrę co trzeci dzień i natenczas żadnegom w sobie nie mogła wstrzymać napoju ani jadła, cierpiałam ból nieznośny w wnętrznościach, strzykanie w głowie. Widząc się w tem nieszczęściu, bo mi żadne leki nie pomogły, prosiłam męża, aby mię zawiózł do Najśw. Mar. Panny do Kościoła mniejszej Charłupi, przyjechawszy i spowiedź Sakramentalną uczyniwszy wysłuchałam Mszy Św,, podczas której przyjęłam P, Jezusa, po której W-y ks.Proboszcz tutejszy uczynił benedykcyę nademną, po którym to nabożeństwie zajechawszy do siebie tyli mię raz ta febra nazajutrz mordowała i od tego czasu zdrowa z łaski Najśw. Mar, Panny zostaję.
7-my Pracowity Jan Kaźmierczak z dóbr Duszniki parafji Warckiej 26 lat spowiadany przed Adwentem, zna zasady wiary, po przysiędze, opowiada tym sposobem. Gardło potężnie mi spuchło i po prawej stronie połowa gęby, wszyscy ludzie nie tusze mi zdrowia, ale te mówili słowa zapewne umrze jako i Józef Janiak na takąż chorobę zachorowawszy i trzeciego dnia bez świętej spowiedzi umarł. Rodzice moi widząc mię w oczywistym niebezpieczeństwie, bom i jeść nie mógł kazali mi się tu ofiarowc do Najśw, Mar. Panny do kościoła mniejszej Charłupi, co uczyniwszy w domu rodzicielskim, którzy z. przągłszy do wozu, na który ledwie mię wsadzono i tu przyjechawszy do kościoła wprowadzono, uczyniłem spowiedź sakramentalną, ale Pana Jezusa w tym bólu zaledwiem przyjął bo i gębę zaledwie mógł otworzyć, po Mszy Sw. W-y ks. Proboszcz tutejszy uczynił nademną benedykcyę przy Obrazie Najśv Mar. Panny, po odebranym błogosławieństwie wyszedłem z kościoła z większą siłą i na wóz wsiadłem zasielewszy się napojem, i zaraz trzeciego dnia zdrowy poszedłem z kosą w pole do roboty.
8-my Karol Jaworski młynarz z młyna Kowa par. Charłupia Mała 49 lat, wyspowiadany w święto Matki Boskiej, zasady wiary chrześcijańskiej zna, oświadcza. Ja ubogi człowiek mając tylko parę koni, jeden mi z nich zachorowawszy przez cztery dni ani jadł ani pieł, którego widząc już zdychającej zawoławszy młynarczyków dlatego wypchnęliśmy ze stajni, ażeby przynajmniej stajni nie zawalił, ten wypchnięty upadł przed stajnią a ja wielkim smutkiem zdjęty zawołałem na żonę, żono moja kochana klęknijmy i prośmy tej Matki Najśw. Charłupskiej, aby nas raczyła pocieszyć i obiecaliśmy iść do kościoła tutejszego i dać .na Mszę Św,, po uczynionym tako wym naszym ślubie począł parzchać koń, a ja poniosłem na Mszę Św, tej przed obrazem Najśw. Maryi Pnny wysłuchawszy przychodzę do domu, aż mi żona moja powiada, że koń sam wstał do stajni wszedł i żyje, przeszedłszy się do stajni zastałem konia jedzącego, który dotychczas żyje i zdrów z łaski Najśw, Maryi Panny.
9-ty Szlachetny Mikołaj Ostrowski z Sieradza 26 lat, spowiadany w Niepokal. Poczęcie MB, pod przysięgą zeznaje. Żona moja Antonina z Brzezickich przez niedziel pięć ciężko chorując tak, że ani spowiadać się przed wezwanym kapłanem nie mogła, bo jej nawet nikt zrozumieć nie mógł, więc ja zrozpaczony mąż ofiarowałem żonę moją do Najśw. Maryi Pnny Charłupskiej, którą na wóz jak nieżywą włożywszy przywiozłem do kościoła w Charłupi małej, którą z tutejszym organistą z wozu złożywszy wprowadziłem do kościoła, tu spowiedź uczyniła Komunją Św. przyjęła, na mszą Św. dała, po której zdrowszą z łaski Najśw. Mar, Panny do domu pojechała teraz zdrową zostaje.
10-ty Pracowity Kazimierz Zimny z dóbr Dzierlin tutejszej parafji 32 lat dziś wyspowiadany, przysięgał i zeznaje. W sam dzień Św. Jana Chrzciciela zaniewidziałem, w tym kalistwie z rady żony mojej i sąsiadów wożono mię do Turska, do Żegocina i do Lenartowicz na święte miejsca, radzili aby mi krew puszczono od głowy, ale i to po upuszczeniu krwi nie pomogło, więc z rady Wy-mości Pani Eleonory z Nowowiejskich Jaraczewskiej Pani mojej udałem się do kościoła naszego w Małej Charłupi do obrazu Najśw. Panny Maryi pieszo, której podróży też moja Pani pieszo i z córkami dopomagała, a mnie żona niewidomego za rękę ująwszy prowadziła. Mszę Św, zakupiłem spowiedź Św. odprawiwszy Najśw. komunję przyjąłem i po wysłuchaniu Mszy Sw. zdrowy na oczy moje zostałem i odtąd z łaski Najśw. Maryi Panny zdrowy zostaję.
11-ty Pracowity Józef Karczmarz z dóbr Dzierlina parafji Charłupskiej, 25 lat spowiadany w Nowy Rok, zaprzysiężony, w tych słowach zeznaje, W ciężką chorobę zapadłszy tak że, ani nogą, ani żadną ręką władnąć nie mogłem i już na śmierć przez naszego Pasterza byłem dysponowany, wszyscy ludzie zdesperowali o moim życiu, ja mając jeszcze cokolwiek zmysłów ofiarowałem się do Najśw. Mar. Panny z doskonałą ufnością i w tym punkcie uczułem ulżenie, żem zmówił litanję do Najśw. Mar. Panny, nazajutrz byłem zdrowszy, trzeciego zaś dnia przyszedłem do kościoła, Mszy Sw. wysłuchałem i onę zakupił, spowiedź zaś w inny dzień odprawił, bo natenczas dla mnogości ludu na nabożeństwo zgromadzonego docisnąć się nie mogłem i odtąd z łaski Najśw. Mar. Panny zdrowy zostaję.
12-ty Pracowity Karol Pawlaczek z dóbr Witów, lat 25, przysięgał, zeznaje, Franciszka półrolnika z Witowa synek, dwa lata mający chorując przez tydzień tego ścisnąwszy choroba złożyli go na prostą słomę, zbiegliśmy się na chorą dziecinę wszyscy, do Najśw, Mar, Panny do Kościoła tut. Małej Charłupi, natychmiast do zdrowia dziecię zaczęło przychodzić, z którym to dziecięciem nawiedzali Najśw. Mar, Pannę dziękując za uczynioną łaskę, i to dziecię żyje.
13-ty Szlachetny Pan Wincenty Dłużewski z dóbr Kustrzyce posesor 32 lat, spowiadany w ś-to MBoskiej Gromnicznej, zaprzysiężony. Żonie mojej zginął pierścień dyamentowy nie małego szacunku w Kustrzycach, po pilnym szukaniu i nie wynalezieniu onego udałem się do Najśw. Mar, Panny Charłupskiej i umyśle z wielką ufnością posłałem na Mszę Św. potym pokradziono mi więcej rzeczy, jadąc ja na szukanie rzeczy moich za złodziejem do Warty i w podróży obaczyłem zdaleka kościół Małej Charłupi więc westchnąwszy serdecznie do Najśw, Mar. Panny prosiłem z ufnością o zaginiony pierścionek, w tym moim pragnieniu zdawało mi się zaraz jakobym już odzyskany w ręku swoim widział, o rzeczy zaś pokradzione anim prosił, bom za pewnym złodziejem jechał, więc przyjechawszy do miasta Warty prawie cudownym sposobem u żyda zastawszy pierścionek znalazłem i ten odebrałem, a rzeczy żadnych nie odzyskałem.
14-ty Szlachetny Pan Józef Sobolewski dóbr Pstrykonie z przyległościami Zarządca z parafji Strońsko, 44 lat, spowiadany 8 Grudnia, po przysiędze zeznaje. Józefa córeczka moja lat dwa dochodząca, ciężko zachorowała tak, że i władzy żadnej w sobie nie miała, oczy zamknęła, to przewracano trzeźwiono i różnymi sposobami ratowano, ale te sposoby nic a nic nie pomagały. Żona moja więc wezwała Najśw. Maryi Panny Charłupskiej i te córkę jej ofiarowała, czyniąc ślub nawiedzenia kościoła Małej Charłupi, spowiedź uczynić i dać na Mszę Św. do Majśw. Panny. Po uczynionym ślubie zaraz w kilka godzin poczęło się odzywać dziecię, które było bez nadziei życia, więc z żoną wziąwszy sobie córeczkę naszą nawiedziliśmy Obraz Najśw. Mar. Panny w kościele Małej Charłupi, tu po uczynionej spowiedzi Sakramentalnej i po wysłuchaniu Mszy Św. powróciliśmy do domu z zdrową córeczką, która z łaski Najśw. Mar. Panny zdrowa żyje.
15-ty Franciszek Janiszewski, 40 lat, z Charłupi Małej, spowiadany na Św. Franciszka, po przysiędze w tych słowach zeznaje. Zostawałem u JWPana Andrzeja Walewskiego Sędzica ziemskiego Sieradzkiego, dóbr tutejszych małej Charłupi dziedzica w służbie w roku 1782, w którym powróciwszy z nabożeństwa od Najśw. Mar. Panny z Turska zapadłem ciężko na nogi, czułem nieznośne łupanie, darcie, chodzić nie mogłem a działo się podczas żniw, w tym bólu wołałem na żonę moją, aby nogi moje odjęła odemnie, nie mogłem sypiać przez trzy niedziele, a w ostatnim trzecim tygodniu w nocy nie śpiąc, przychodzi mi na myśl, abym ofiarował się i udał do Najśw. Mar. Panny w tym kościele Charłupi Małej zostającym, uczułem się zdrowszym, więc kazawszy sobie kule po suchy wannie nazajutrz zrobić, bom bez nich wcale chodzić nie mógł, wziąwszy pod ręce kule zapomniałem o uczynionym nabożeństwie, alem poszedł do inspektora do ogrodu, natychmiast opuchłem, widząc się więc jeszcze w większym niebezpieczeństwie, rozkazałem żonie, aby zaniosła nae Msze Św. która zaniosła podług rozkazu mego, zaraz ja obaczyłem się sposobnym iść do kościoła o lasce porzuciwszy kule, po Mszy Św. wysłuchanej wyszedłem z kościoła zdrowym i do tego czasu jestem zdrów z łaski Najśw. Mar, Panny.
16-ty Znakomity i Szlachetny Pan Józef Zaremba Jaraczewski części dóbr Dzierlina właściciel, 72 lat wyspowiadany w MBGromniczną, po przysiędze zeznaje w te słowa, W roku przeszłym przed świętami Wielkanocnymi ciężko zachorowawszy w tej chorobie zażywałem lekarstw od doktorów, ale te żadnego skutku dla zdrowia mojego nie przynosiły, więc żona moja zachęciła mnie, abym się udał do protekcji Najśw, Mar. Panny, jam z ufnością kazałem dać na Msze Św. do tutejszego kościoła do Najśw. Mar Panny. Zaszedłszy pieszo na Mszę, dzieci moje z żoną Mszy wysłuchali, a jam wzmagać zaczął, więc zda mi się trzeciego dnia powstawszy po tym nabożeństwie poszedłem pieszo z żoną i dziećmi do kościoła, tam po odprawionej sakramentalnej Spowiedzi i po wysłuchanej Mszy Św. powróciłem do domu już zdrowszym i dotychczas z łaski Najśw. Mar Panny zdrowy jestem.
17-sty Ten sam, co wyżej pan Zaremba Jaraczewski zeznaje: Imć Pan Jan Ruszkowski 1781 r przyjechawszy do mnie trzeciego dnia po przyjeździe zachorował koń 15 zł. kosztujący, widziałem oczyma memi, że leżał już zdychający, ten Pan szkody swojej tak wielkiej żałując zapłakał, a sługa nieustannie swój żal wyrażał, w tem żona moja te powiedziała słowa; poślij na Mszę św., do Najśw. Marii Panny i wszyscy pójdziemy słuchać jej, co się i stało, po wysłuchaniu Mszy św, począł koń ruszać uszami, sługa daje wiadomość, że koń wstał i szuka jeść, wszyscyśmy dziękowali Bogu i Najśw. M. Pannie za łaski i dobrodziejstwa.
18-ty Ten sam, co wyżej Pan Zaremba Jaraczewski zeznaje, iż W.J,Pan Marcin Orłowski z ziemi Wieluńskiej przy przytomności mojej i wielu Ich-mościów i ludzi w kościele tutejszym w dzień robotny przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1784 zgromadzonymi po skończonej sakramentalnej spowiedzi i wysłuchaniu Mszy św. wyznał publicznie mówiąc tak: Chorując ja ciężko i przez trzy lata z łóżka nie wstając przyszedł jakiś do mnie nieznany wieśniak, temu po uczynionej wiadomości słabości mojej, bo mi żadne lekarstwa nie pomagały, zachęcił mię, abym sią udał do Charłupi Małej do Najśw. Mar. Panny i tam na Mszę św, dał i spowiedź sakramentalną wypełnił. Potem zachęceniu, gdym się do Najśw. Mar, Panny z wielką ufnością ofiarował, zaraz nazajutrz z łóżka powstałem i podług ślubu uczynionego o zebranym chlebie tu do Najśw. Mar. Panny przybywszy wykonałem spowiedź i PJezusa przyjąłem, Mszy św. wysłuchałem i teraz zdrowy do domu z łaski Najśw. Mar. Panny odchodzę, o co proszę, aby było zeznano, więc ja wyżej wyrażony potwierdzam.
19-sty Pracowita Agata Bednarzówna panna z Bugaja Pparafii Glinno lat 20, spowiadana w św. Teklę pod przysięgą zeznaje. W młodym wieku ośpice prawe oko moje zepsowały i na nie nic a nic niewidziałam, w roku zaś przeszłym podczas żniw na drugie oko zaniewidziałam i prawie przez dwa miesiące lub więcej niewidząc w tym kalictwie ciemną będąc z porady niektórych ludzi zaprowadził mię Tomasz brat mój rodzony do Bartochowa par, Warta do żegnarki kobiety, zostawiając mię u tej kobiety odszedł, a jam u niej przez trzy dni zostając żadnego uleczenia nie doznawszy z tęsknotą od tej lekarki płacząc i na moje kalictwo narzekając, mąż jej ująwszy mię za rękę, któremu dałam dwa grosze wyprowadził mię ku Baszkowskiemu młynowi i odszedłszy mię, w tym nadeszła mię młynarka ze wzmiankowanego młyna, która powiadając mi drogę, szlam prawie na pamięć macając drogi, przyszedłszy szczęściem do młyna, młynarz mię odprowadził ku domowi. Więc w domu będąc namówili mię ludzie, abym do Najśw. M. Panny do Małej Charłupi z ufnością ofiarowała się, to uczyniwszy przyszłam tu do kościoła, spowiadałam się, ale sobie za grzech niemiałam, żem była u żegnarki i tegom się nie spowiadała. Po wysłuchaniu Mszy św., przejrzałam na lewe oko i na prawe ale nie tak, przyszedłszy więc do domu widzę na lewe oko dobrze, ale na prawe mało w ośpicach zepsowane.
20-sty Pracowity Tomasz Bednarek z Bugaja par. Glinno lat 30 spowiadany na św. Walenty ? i pracowity Paweł Kapuściński młynarz z Baszkowa parafii Charłupskiej 49 lat, spowiadany po Wielka nocy, obaj przysięgli. Prawda tu jest wszystko bo ja Tomasz brat jej z porady ludzi prowadziłem do żegnarki niewidomą, ale jej to nie pomogło, więc powróciwszy się stamtąd ofiarowała się tu do Najśw M, Panny do Małej Charłupi i powróciła zdrowa na oczy do domu. Prawda jest bo ja Paweł Kapuściński odprowadziwszy te wyrażoną Agatę Bednarzównę ku domowi wróciłem się do młyna swojego oglądają się na nią widziałem, jak drogi nie mogła potrafi błądzącą, więc z ufnością oddawała się Matce Najświętszej Charłupskiej żegnając się krzyżem świętym.
21-szy Pracowity Andrzej Utracki z Wólki pal Charłupskiej lat 30 spowiadany w Świętą Annę, za sady wiary zna, przysięgał, zeznaje w te słowa. W roku 1782 na tydzień przed św. Walentym w noc dwa razy wielka choroba zbytecznie mię dręczył nazajutrz ku południowi trzeci raz wycierpiałem tenże sam paroksizm, słysząc zaś o wielkich łaskach Najśw. M. Panny w kościele Małej Charłupi dla różnych ludzi świadczonych, ofiarowałem się i tu przyszedłszy spowiedź sakramentalną odprawiłem i po Mszy św. wysłuchawszy zdrowy powróciłem do domu i dotychczas z łaski Najśw. M. Panny zdrów zostaję, bez żadnego lekarstwa.
22-gi Wawrzyniec Kryszkowski organista miejscowy zeznaje temi słowy. Dnia 31 listopada w r. 1784 przy przytomności mojej i wielu Ichmościów Panów obywatelów województwa Sieradzkiego i innych ludzi przybyła Wielebna Jejmość panna Małowska zakonnica S. Klary z Warty miasteczka i z Socyuszką swoją tu do kościoła Małej Charłupi, darowała mi szkaplerz, abym grał Mszę św. na intencję jej, podczas której leżała na ziemi przez całą Mszą, po skończeniu Mszy przez JMKs. Kan. Kłossowskiego odprawionej, wstawszy z ziemi publicznie w kościele wyznała temi słowy, którem ja doskonale uważał i inni Ichmoście. Zachorowałam w klasztorze ciężko i żadne mi leki nie pomagały. Wielebna Jejmość Panna-Matka i inne Panny Siostry rozkazały mi się z ufnością ofiarować do Najśw. Pan, Maryi Charłupskiej i natychmiast choroba ustała a zdrowie lepsze powzięłam posławszy wprzód na Mszę św. do kościoła Małej Charłupi, po powziętym już doskonałym zdrowiu radziła mi Przewielebna Panna Matka i Siostry zakonne, abym jechała do Charłupi na podziękowanie Panu Bogu i Najśw. M, Pannie za przywrócone zdrowie, jam te słowa z prędkością wymówiła, nie pojadę, w tym zaraz punkcie drżenie serca i ból straszny uznałam w sobie, przypadło wezwanych trzech felczerów, ci lancetem uderzali, krew już pójść niechciała inni za uszami kułakami wiercili, ale się mnie dotrzeźwić nie mogli. Więc całe zgromadzenie zakonne po odstąpieniu tych sposobów ofiarowało mię do Najśw. M. Panny Charłupskiej, po skończonym takowym ślubie jam do chóru przyszła zdrowa zaraz i teraz z łaski tej Najśw. M. Panny jestem zdrowa i to publicznie wyznaję, jako to jest prawda. Wyznawszy to zostawiła na Mszę św. i zdrową do klasztoru swego z Socyuszką odjechała.
23-ci Pracowity Józef Karczmarz z dóbr Dzierlina Charłupskiej parafii, który dla większej wiary przyprowadził ze sobą niewiastę Martę wdowę 52 lat i w jej obecności tak oświadczył, W r. 1784 poszedłszy sobie do glinianek taż wdowa uboga Marta na swoje potrzeby kopać glinę, tę oberwawszy się w górze ziemia w dole przywaliła. Zbiegliśmy się na ratunek tejże kobiety, wołając o ratunek do Najśw. Panny Maryi Charłupskiej, ale nie wiedzieliśmy, w którym miejscu pod ziemią przywalona była, więc odwalając ziemię więcej jak pół godziny zabraliśmy czasu, napadliśmy na to miejsce gdzie pod ziemią leżała, dobywaliśmy, a inni ludzie bez ustanku płaczliwie wołali do Najśw. M. Panny Charłupskiej, Gdyśmy zrzucili ziemi więcej ja trzy fury dobre dojrzeliśmy jej i dobyli rzuciła s z niej krew nosem i gębą ziewając mało co kiedy niekiedy, odniesiona do sąsiada i tam za protekcją Najśw. M, Panny Charłupskiej oto dotychczas przyszedłszy do zdrowia żyje.
24-ty Uczciwy Franciszek Jankowski mieszkaniec miasta Sieradza 65 lat spowiadany trzy tygodnie po Wielkanocy, przysięgę złożył. W roku 1783 w wigiiję św. Macieja na prawą nogę ciężko zachrowawszy tak żem nic postąpić nie mógł zażywałem różnych sposobów do powstania z mojego nieszczęścia, wzywałem felczerów, ale ci żadnego nie uczynili mi ulżenia, zażywałem do smarowania znającej się niewiasty, ale i te smarowania bólu nie oddaliło jeździłem do nastręczonego medyka owczarz ale i ten smarowaniem nogi mojej nie uleczył owsze i druga noga w półpostu ciężko mię w kolanie dar jako i druga i ten ból prawie był nieustanny. Chodzić zaś inaczej nie mogłem tylko na kulach i to w domu widząc żona moja wielce przez tak długi czas zbolałego i strapionego, a słysząc o cudach Najśw. M. Panny Charłupskiej te prawie do mnie wyrzekła słowa. Widzisz kochany mój mężu, że żadne w tej ciężkiej chorobie nie pomagają lekarstwa więc udajmy się do Małej Charłupi do Najś. M. Panny i z ufnością do Pana Boga. Udając się obiecaliśmy iść oboje z żoną. Zaraz ból zaczął folgować i bez kul chodzić mogłem, widząc się już zdrowszym przyszedłem do tutejszego kościoła na podziękowanie Panu Bogu i Najśw. Pannie i kule których już nie potrzebowałem oddałem dawszy także na Mszę św. i spowiedź sakramentalną odprawiwszy i z żoną moją po wysłuchaniu Mszy św. zdrowy z łaski Najśw. M. Panny powróciłem do domu.
25-ty Uczciwy Łukasz Papierski mieszczanin z Sieradza, spowiadany w Nowy Rok, lat 30, zasady wiary zna, przysięgał, w tych słowach zeznaje, W roku przeszłym 1784 jadąc do Kraszkowa w goleniu ciężko lewa zabolała mię noga i coraz większy cierpiałem ból ponieważ cała noga aż do biodry opuchła na grubość konef która z siebie jak ogień czerwoność wydawała, ustawicznie ból cierpiąc sypiać nie mogłem tylko o kuli i to w domu podług potrzeby. Zachęcali mię moi współobywatele, abym się udał w tym nieszczęściu do Najśw, M. Panny Charłupskiej, uczyniłem tak ofiarując się zaraz, uczułem folgę i nazajutrz widziałem się zdrowszym, a w tym ofiarowaniu posłałem był przez mojego parobka na Mszę św. do Charłupi Małej, ale wzmiankowani ludzie i sąsiedzi namówili mię, abym jechał do medyka owczarza za Fraszkę, usłuchałem ludzi, alem się w podróży jadąc do guślarza uznał być nieszczęśliwym, bo ból powiększony uczułem tak, że odzienie na nodze choć było dość po polsku szerokie musiał sparać przybywszy jednak do medyka tam swoje gusła w ku minie mię stawiając kadząc i ręce do góry w kuminie podnosząc wzdychając wykonywał. Po tym guślarstwie wyjechałem do domu lecz wzmiankowana niewypowiedzianie mię bolała i trzaskała się skóra, zacząłem żałować, żem się udał do guślarza, więc odnawiając swój ślub do Najśw. M. Panny i pokładając nadzieję w Panu Bogu obiecując spowiedź wykonać i ten mój grzech wyznać w kościele, natychmiast bólu zmniejszenie uczułem, więc niebawem z żoną moją przyjechawszy do Charłupskiego kościoła dałem na Mszę św. z żoną spowiedź sakramentalną wykonałem i po wysłuchaniu Mszy św. do domu powróciwszy ozdrowiałem i kule którą się podpierałem na dokument, żem zdrów z łaski Najśw. M, Panny został odesłałem i dotychczas zdrów jestem.
26-ty Znakomita i szlachetna Pani Antonin. z Przeradzkich Siemiradzka łowczyni Sieradzki wdowa z par. Charłupia Mała lat 60, wiarę zna zeznaje. W roku 1780 chorowałam ciężko na uprzykrzoną febrę fercyanną, która mi kolki sprawowali i mowę odbierała. Dzieci moje kochane ofiarowały mię tu do Najśw, M. Panny Charłupskiej, a jam pieszo do Najśw. M. Panny pokładając nadzieję w Panu Bogu myślą tylko ślubując drogę i spowiedź odprawić przyobiecałam. Natychmiast zaraz ta choroba ustawać poczęła, nabrawszy zaś sił zaraz wkrótce i z dziećmi tę drogę wykonałam i tu po odprawionej sakramentalnej spowiedzi i wysłuchanej Mszy św zdrową z łaski Najśw. M, Panny zostaję.
27-my Taż znakomita Pani zeznaje. Będąc w kościele w inny czas i chcąc siadać do powozu i z dziećmi memi konie zląkłszy się co tylko mogły mieć siły z impetem wielkim z powozem biegły, lic zakręcił się wkoło koła, zakręcony zerwały i w impecie swoim nie ustawały. Zaczęłam wołać o ratunek do Najśw. M. Panny z dziećmi i ludźmi, a konie bez najmniejszego ludzkiego zatamowania jak wryte drżąc i bez najmniejszej szkody stanęły Doznawałam i ratunku Najśw. M. Panny w inwentarzach moich.
28-my Znakomita i szlachetna Pani Salomea z Myszkowskich Borzęcka z dóbr Sadokrzyce par Wróblew lat 40, dziś wyspowiadana, prawdy wiary zna, przysięgała zeznaje w te słowa, W roku przeszłym 1784 po nieszczęśliwym połogu ciężko chorowałam do której to choroby przyłączyła się febra i w tych paroksyzmach ofiarowałam się do Najśw M. Panny Charłupskiej zaraz paroksyzm i inne choroby ustały, a ja przybywszy do kościoła Małej Charłupi po odprawieniu spowiedzi sakramentalnej i wysłuchaniu Mszy św. z łaski Najśw. M. Panny zdrową zostaję.
29-ty Taż znakomita Pani zeznaje. W roku 1784 ludzie w tej wsi Sadokrzyce ciężko chorowali już kilkoro z tym pożegnało się światem. Więc mój mąż Andrzej Borzęcki uczynił ślub odprawić drogę i z ludźmi do kościoła Malej Charłupi do Najśw. M, Panny, zebrali się ludzie razem z moim mężem i gromadne i z dziećmi swojemi drogę tę do Najśw. M. Panny odprawiwszy po uczynieniu sakramentalnej spowiedzi i oddaniu świec na ołtarz Najśw. M. Panny i po wysłuchaniu Mszy św. na którą się wszyscy składali żaden w tej wsi dotychczas nie umarł, ale wszyscy z łaski Najśw. M. Panny zdrowi zostają.
30-ty Znakomita Anna z Bykowskich Koźmińska dóbr Zagorki i innych właścicielka, 50 lat, spowiadana w M. B. Gromniczną, z par. Małej Charłupi zasady wiary zna, przysięgała i zeznaje, W roku 1783 przed Nowym Rokiem w niedzielę jadąc z kościoła naszego saniami po nabożeństwie, z góry zbiegały się konie i impetem wielkim biegły, w znacznym wszyscy zostawaliśmy niebezpieczeństwie, wzywaliśmy Najśw. M. Panny i prosili o ratunek, mąż mój i z córką z sani wyskoczyli jam tylko z panną Nieniewską Marianną na saniach siedziała forzman na koniu lecz żadnym sposobem koni wstrzymać nie mógł, w tym nieszczęsnym przypadku najwięcej obawiałam się nieszczęścia na rowie i najwięcej prosiłam Najśw, M. Pannę o miłosierdzie, więc konie przyszedłszy do rowu jak wryte same stanęły, a ja i z panną bez żadnego szwanku została.
31-szy Pracowity Łukasz Wojdziak z dóbr Łosieniec tutejszej par. 36 lat spowiadany w św, Andrzeja, prawdy wiary zna, przysięgał. Podczas lata 1782 r. jadąc z bronami przez pańskie podwórze Marcin Tomczak na wieczór do domu z pola ten wyjechawszy z podwórza pańskiego siedząc na koniu wrota z impetem po przejechaniu jego o słupy uderzywszy odgłos uczyniły więc konie zlękły się i zrzuciły z siebie tego Marcina na bronę, cały leżał na bronie, a głowa się jego tłukła po ziemi, jam bieżał com miał siły wołając Najśw. M. Panno cudowna ratuj go, w tym konie przed domem jedno w jedną drugie w drugą stronę udawszy się u jednego konia obydwa postronki pękły u drugiego z orczyków obydwa się zemkły konie dalej pobiegły jam tego Marcina z brony nieżywego z ludźmi zdjął i do izby nieżywego mającego pełną gębę ziemi zaniósł i tam ludzie z płaczem do Najśw. M. Panny Charłupskiej o pocieszenie wołali, zaczął ziewać i ruszać się, po zachodzie słońca przemówił temi słowy: Ach Matko Najśw. Charłupska kiedyś mię tuż jeszcze pocieszyła. A matka jego Regina Tomaszowa przydając z płaczem strapiona te słowa ofiarowałam go w chorobie przedtym do Najśw. M Panny Charłupskiej i obiecywałam spowiedź i na Mszę św. tegom nie wykonała więc teraz aby tylko został zdrów wszystko gotowa jestem wypełnić Wiem o tym i że ten Marcin z matką dali na Mszę św., spowiadał się i podczas Mszy krzyżem leżał też zaś z łaski Najśw. M. Panny Charłupskiej jest zdrów którego widzicie Państwo przed sobą zdrowym.
32-gi Uczciwa Agata Powalska mieszkająca w m. Sieradzu 30 lat spowiadana w M, B. Różańcową, zasady wiary zna, przysięgała, w te słowa zeznaje. W r. 1783 ciężki miałam ból w kostce prawej nogi i chodzić nie mogłam, ten ból do bezsennych przyprowadzał mię nocy, obywatele sąsiedzi moi różne mi dodawali sposoby, ale te przez dług czas polepszenia nie spowodowały, owszem ból zaczęty nie ustawał. Przywiózł mię mąż tu do Małej Charłupi podczas Święta Najśw, M. Szkaplerznej i do kościoła tutejszego przy zgromadzeniu ludzi przed Obraz Najśw. M, Panny zaniósł, gdziem ja krzyżem leżała. Mąż na Mszę św, dał jam spowiedź sakramentalną wypełniwszy podczas Mszy św, znowu krzyżem leżała prosząc z ufnością Najśw, M. Pannę o pocieszenie i już stąd zdrową z łaski Najśw, M Panny powróciłam.
33-ci Pracowity Bartłomiej Źródlak z majątki Dzigorzew, Charłupskiej par. 36 lat spowiadany w M, B, Gromniczną, zasady wiary zna, przysięgał. W r. 1784 na przednówku zaczęła mię febra czwartaczka, potym co trzeci dzień a dalej co dzień ciężko mordować tak, żem na zimę nie siał będąc ustawicznie chorym, zażywałem różnych lekarstw ale te przez ten wszystek czas nie pomagały dopiero udałem się z ufnością do Najśw, M. Panny Charłupskiej w dzień Gromniczny, na Mszę św. dałem, spowiedź sakramentalną odprawiłem, podczas Mszy św. krzyżem leżał, powróciwszy do domu razy trzy czułem bardzo wolną febrę i odtąd zdrów jestem z łaski Najśw. M, Panny.
34-ty Szlachetny Paweł Poradziński z par. Charłupskiej z dóbr Dzierlin 63 lat zasady wiary na, przysięgał, w te słowa zeznaje, W 1783 roku w wiigiiję św, Bartłomieja w nocy ciężko zachorowałem, ta choroba uprzykrzona coraz większą moc nademną mając do tej mię słabości przyprawiła, ze iść ani się przewrócić ani z łóżka wstawać nie mogłem. Sprowadziła żona moja Jmć. X, Kanonika Kłossowskiego, ten święte administrował mi Sakramenta i na wieczną drogę dysponował, bo mię tylko już prześcieradłem przewracali. Przybył drugi aż JKs. Kanonik z ostatnią absolucyą. po danej rzekł do mnie, Pawle udaj się do Najśw, M, Panny Charłupskiej. Ja z ufnością pokładając w Bogu nadzieję udałem się do Najśw, M. Panny, obiecując pieszo drogę odprawić i na Mszę św, dać. Zaraz v nocy zawołałem jeść, bom bez dwie niedziele nie jadł, zacząłem być zdrowszym i nazajutrz poszedłem pieszo do kościoła, dałem na Mszę św. podczas której krzyżem leżąc odebrałem polepszenie zdrowia i zdrowgzy z łaski Najśw. M, Panny poszedłem do domu pieszo bez pomocy.
35-ty Ten sam zeznaje dalej, Imci Panna Joanna t Puchaczów Dziubałtowska w 1783 r, będąc jeszcze panną zrobił się w gardle wrzód, sprowadzono Regimensfelczera, ten aplikował swoje sposoby, ale te nie pomagały, będąc już niebezpieczną życia za perswazyą moją i innych przytomnych ofiarowała się do kościoła Małej Charłupi do Najśw, M, Panny po którym uczynionym ślubie nazajutrz wrzód pęknął, a ta drogę do Najśw. M, Panny odprawiwszy na Mszę św. dała, spowiedź sakramentalną odprawiła i po wysłuchanej Mszy św. do domu powróciła.
36-ty Szlachetny Pan Józef Swieżyński w domu do Brzeźnia należącym zamieszkały lat 35, spowiadany w chorobie w św. Szymona i Judy Apostołów, zasady wiary zna, zaprzysiągł, w te słowa mówi: w 1784 r. zapadłszy w ciężką i nieznośną chorobę, w której codziennie siły mię odstępowały i choroba górę nad życiem moim brała, sprowadzony kapłan na śmierć mię dysponował i Sakramentami mię obdarzył, bo nawet wszyscy nie tuszyli mi życia. Zamknąłem mowę i już straciłem zmysły, zbolała żona i matka moja z ufnością przyklęknąwszy do Najśw, M, Panny do Małej Charłupi ofiarowali mię, na te czynione śluby i ofiarowania jam tylko, jak mi powiadali, westchnął, więc nad spodziewanie wszystkich zaraz zacząłem do zdrowia przychodzić i czwartego dnia pieszo na podziękowanie Panu Bogu i Najśw. M. Pannie przyszedłszy na Mszę św. dawszy i spowiedź sakramentalną wykonawszy po wysłuchaniu Mszy św. zdrowy do domu z łaski Najśw. M. Panny powróciłem.
37-my Szlachetny Józef Mierzejowski z Kamionaczyka par. Kamionacz lat 36 wyspowiadany na św. Marcina Bpa. zeznaje. Syn mój Jan urodziwszy się miał maleńki guziczek nie znaczny pod lewym uchem na szyi, lubo żadnego nie czynił dziecięciu bólu, ale coraz większy rósł i już był większy od jaja gęsiego i szpetność dziecięciu spowodował, więc moja żona w r. 1783 wziąwszy dziecię ze sobą pojechała do kościoła Małej Charłupi i sakramentalną spowiedź uczyniwszy na Mszę św, dała, po wysłuchaniu Mszy św. i oddaniu dziecięcia Najśw, M, Pannie ten już wyrażony bez żadnych lekarstw zginął powoli.
38-my Pracowity Walenty Szewczyk z Miedznego par. Rossoszyckiej 50 lat spowiadany w ten poniedziałek zaprzysięgał, wiarę zna, zeznaje. W 1783 roku córka moja lat teraz 18 mająca, wszystka puchła była cała tak, że chodzić nie mogła, ta zaś choroba trwała od św. Bartłomieja aż do św. Tekli, .dysponował ją już na śmierć Jmć. Ksiądz Nasz Pasterz, ale Pana Jezusa w tej chorobie nie mogła przyjąć, więc Ksiądz Nasz Pasterz i my strapieni rodzice ofiarowaliśmy ją do Cudownego Obrazu Najśw. M. Panny Charłupskiej, bo choroba górę brała nawet przyłączywszy się wielka choroba przed południem aż sztukę w noc na przemiany trzymała, sfolgowawszy choroba ta westchnąwszy zawołała; Matko Najśw, Charłupska pociesz mię, ale na oczy nic i nic nie widziała i zaraz nazajutrz w dzień św. Tekli przywiozłem schorzałą tu do kościoła, ale ani ludzi wniesiona ani Obrazu Najśw. Panny nie widziała, więc JMość X. Kanonik tutejszy przy obrazie Najśw. M, Panny uczyniwszy nad nią benedykcyę zaraz obaczyła obraz Najśw. M. Panny w ołtarzu i ludzi w kościele i ta co była noszona prowadzona już w processyi w Najśw. Sakramencie Jezusowi zdrowa bez wodza i żadnej pomocy asystowała i dotychczas z łaski Najśw. M, Panny zdrowa zostaje.
39-ty Pracowity Kacper Pryk młodzieniec syn Szymona z Dzigorzewa lat 26 spowiadany przed M,B.Gromniczną, zasady wiary zna, przysięgał. Zachorowałem w tym roku tak. że i leżeć nie mogłem, ani spać, ani jeść, ani pić, bo nawet choć mi jakich dawano leków to wszystko napowrót i każdy napój się wracał, od wtorku aż późno w sobotę to się działo, ofiarowali mię smutni rodzice do Najśw, M, Panny Charłupskiej i zawołałem; Najśw, M. Panno pociesz mię i zaraz choroba się odmieniła i zasiliwszy się pokarmem i napojem, któregom przedtem tak długi czas w sobie wstrzymywać nie mógł mia-lem noc spokojną z dobrym snem i mając powiększone siły w drugą niedzielę przyszedłszy tu do kościoła Małej Charłupi na podziękowanie Panu Bogu i Najśw. M. Pannie od tych czas zdrów jestem.